Wiatr i deszcz za oknem nastraja do wspominania letnich dni spędzonych kilka lat temu we Włoszech. A ponieważ dziś zjadłam kawałek pysznej bagietki na zakwasie z dobrą oliwą otrzymaną z Włoch, opowiem Wam trochę o naszych doświadczeniach z pewną małą miejscowością położoną nad basenem Morza Śródziemnego w Ligurii.
Jeśli ktoś z Was chciałby wybrać się w podróż do przeszłości, a zwłaszcza interesują go średniowieczne czasy, polecam tę małą mieścinę. Jest ona pełna starych murów, wąskich i ciemnych uliczek, pokrytych kurzem i pajęczynami szyldów, latarń lub innych drobiazgów.
Z tętniącego życiem San Remo, wystarczy zjechać kilka kilometrów w głąb lądu i można się znaleźć w zupełnie innej atmosferze... ciekawej, ale lekko dusznej... z zapachem starych murów i butwiejących cegieł. Miejsce to pełne jest małych przejść i wąskich tuneli. I gdyby tak pozbyć się zwisających kabli i stojących wszędzie skuterów, przydać gwar sprzedających towar podróżnych i głosy dyskutujących przekupek, przemieszane z odgłosami końskich lub oślich kopyt... Czujecie to? Możecie to sobie wyobrazić?
Tak właśnie poczuliśmy się w Taggi. Miasteczko, które zrobiło na nas wrażenie, ni to pozytywne, ni negatywne... z pewnością warte jest odwiedzenia... W zwyczajny dzień w południe na uliczkach nie widać żywej duszy... Tylko wygrzewające się w słońcu koty. Teraz już nie pamiętam, czy przypadkiem, nie trafiliśmy tam w czasie sjesty poobiedniej, gdy wszyscy wypoczywają. Faktem jest, że było tylko słychać nasze kroki odbijające się echem po kamiennych uliczkach. Wyjechaliśmy stamtąd bogatsi o doświadczenie podróży w czasie ;) bowiem, mieliśmy wrażenie, że poza przyłączami gazowymi, elektrycznością i rzadkimi odgłosami pojazdów silnikowych, nic się tam nie zmieniło od XVI wieku... Zegar stanął w miejscu.
***
A wracając do wątku oliwy... tak, chyba jedną z najlepszych oliw, jaką miałam okazję spróbować, to
oliwa pochodząca z Taggi. Ciekawe, że z uwagi na dobry mikroklimat, liguryjskie stoki nieopodal
Taggi pokryte są gajami oliwnymi (jak ja uwielbiam widoki starych drzew oliwnych, powyginanych przez wiatry, mogących opowiedzieć - oczywiście, gdyby tylko drzewa potrafiły mówić;) - mnóstwo ciekawych historii, pamiętających jeszcze czasy Jezusa Chrystusa:) i z tych rejonów pochodzą jedne ze smaczniejszych i cenionych oliwek... Faktem jest, że oliva taggiasca przygotowywana wg starych benedyktyńskich receptur, zrobiła na nas niezapomniane wrażenie swoim lekko orzechowo-owocowym smakiem.
I kto by pomyślał, że taka uśpiona mieścina, kryje w sobie taki skarb;) dziwi tylko fakt, że tak mało informacji można o niej znaleźć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz