
Zgadza się, matki czasem potrzebują wolnego, zatem "Marysia wzięła wychodne" i z rana wybrała się do dentysty... Sam na sam z fotelem dentystycznym;), ale wieczorem było za to spotkanie w babskim gronie :)
Z racji zbliżających się urodzin taty i męża, już w piątek upiekłam z najstarszą córką tort czekoladowy, który skończyłyśmy wczoraj w biegu (tzn. w przerwie pomiędzy jednym wyjściem, a drugim). Zatem był tort ze świeczkami i prezent wcześniej kupiony i laurka, a do tego kawałka tortu, kawa. Muszę jednak przyznać, że w zeszłym roku wyszedł smaczniejszy, choć ten też niczego sobie;) tylko te kalorie... jednak czego można się spodziewać, gdy głównymi składnikami są: masło, mascarpone i czekolada ;)...
[wracam do pisania po dniu przerwy]
Dziś jest piękny słoneczny dzień, choć mroźny. Wczoraj nie zdołałam skończyć pisać. Wieczorna kąpiel, usypianie dziewczynek, wreszcie pogaduszki z mężem :)

Czas kończyć pisać. Jestem już po obowiązkowym porannym spacerze do przychodni... Powoli przychodzi czas na kawę, a do niej kawałek tortu czekoladowego:) póki co delektuję się chwilą ciszy... Potem znów będę biegać...dziś moja kolej, by odebrać córkę z przedszkola...
Za oknem piękne słońce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz