poniedziałek, 24 marca 2014

Mój sposób na hummus

Dziś wrzucam zgodnie z obietnicą kilka uwag odnośnie tego, jak przygotowuję hummus.
Wybaczcie mi, że nie podam proporcji - może innym razem - jednak wydaje mi się, że każdy musi dojść sam, do tego jaki hummus mu najbardziej odpowiada i wg swoich własnych preferencji go przygotować. 
Znam osoby, które nie przepadają za kminkiem lub kolendrą, innym z kolei nie odpowiada gorzki smak kurkumy, ja natomiast nie lubię smaku sezamu w tej paście, więc od jakiegoś czasu nie dodaję pasty tahini, która w oryginalnej recepturze jest jednym z podstawowych składników. Lubię za to dodać kminek i kolendrę w ziarnach, na które natrafiam jedząc pastę, ale zdaję sobie sprawę z tego, że niektórym osobom może to przeszkadzać, zatem każdy niech sam popróbuje i znajdzie swój sposób na hummus ;)

Zacznę od tego, co będzie potrzebne:

Ciecierzyca
Oliwa
Czosnek
Sól i pieprz
Mielone przyprawy: kurkuma, kolendra, kminek, papryka
Schłodzona woda
Tahini

Ciecierzycę zalewam zimną wodą i odstawiam co najmniej na całą noc do namoczenia. Spotkałam się z przepisami, w których zaleca się, by do wody z ciecierzycą lub do jej gotowania dodać odrobinę sody oczyszczonej, wówczas ziarna szybciej się ugotują, a pasta nabierze większej puszystości i delikatności w smaku. Nie skusiłam się jeszcze, by wypróbować tę metodę. Może kiedyś... Póki co mam szybkowar i nie narzekam na zbyt długie gotowanie ciecierzycy.
Wracając do teamtu - ziarna po namoczeniu gotuję do miękkości z przyprawami (dodaję cząber, kminek, majeranek), przy czym pamiętajcie, by uzbroić się w cierpliwość, bo trochę to trwa ;)

Ugotowane ziarna wrzucam do blendera, dodaję oliwę i wodę (w proporcjach mniej więcej pół na pół), czosnek (zazwyczaj jeden ząbek, ponieważ zależy mi na tym, by moje córki zasmakowały w paście), przyprawy i wszystko razem miksuję. W razie potrzeby dolewam wody lub oliwy. Kiedyś dodawałam wodę z gotowania ciecierzycy, ale jakiś czas temu posłuchałam rady, by dodać schłodzoną wodę i nie pożałowałam. W tym wariancie wydaje mi się, że mój hummus jest bardziej aksamitny w smaku :)
Te osoby, które lubią sezam  albo nie chcą zbytnio odbiegać od oryginalnego przepisu mogą dodać tahini (czyli pastę zrobioną z uprażonego sezamu i oleju sezamowego). Sezam owszem lubię, ale nie w hummusie :)

Pastę przekładam do pojemnika, polewam oliwą i przechowuję w lodówce.  Zjadamy zazwyczaj ze świeżym pieczywem, zaś najmłodsza córka zlizuje pastę z chleba i czeka na następną porcję hummusu ;)

Powoli zbieram się, by spróbować zrobić do niej kotleciki z ciecierzycy czyli falafel... Ale najpierw muszę postarać się o maszynkę do mielenia mięsa.

Smacznego!
ps. zamieszczam fotkę wykorzystaną przy okazji innego posta, ale był to jeden z moich lepszych hummusów;)






1 komentarz: