Pamiętam, jak kilkanaście lat temu spotkałam się w Niemczech z trendem eko i bio, wówczas jeszcze dość mało spotykanym w Polsce, bo byliśmy jeszcze zachłyśnięci wejściem Polski do Unii i otwarciem na nowe możliwości. Zastanawiałam się, o co chodzi moim znajomym, bo wydawało mi się, że u nas większość produktów jest właśnie bio. Oczywiście z czasem złudzenia prysnęły ;) - niestety. Ale do rzeczy...
Podczas lektury jednego z moich ulubionych blogów Bea w kuchni natknęłam się na link do artykułu o nasionach goji (http://zazie.com.pl/2013/07/jagody-goji-drogie-sliczne-i-toksyczne/).
Przyznam, że od samego początku nazwa tych tajemniczych jagód zaintrygowała mnie i nie raz byłam bliska ich kupienia. Odstręczała mnie tylko ich cena i... nie ukrywam, także kraj pochodzenia. Pomimo, że podczas studiów poznałam bliżej paru rodowitych mieszkańców Azji, jakoś metka made in... nie przekonuje mnie. Chociaż na swój sposób zaprzyjaźniłam się z niektórymi osobami z Chin, tzn. mam na myśli to, że dopuścili mnie do swojego kręgu zaufania i w jakimś stopniu otworzyli się na mnie. I przyznam, że dużo się od nich nauczyłam (także w kwestiach kuchennych), choć dań chińskich nie gotowałam już wieki i wiele z pamięci uleciało. Jednakże nigdy więcej nie miałam do czynienia z tak zamnkiętymi ludźmi. Z jednej strony ciepłymi, otwartymi, bardzo pomocnymi, a z drugiej strony pozostała jakaś niewiadoma. A być może była to tylko specyfika osób, które poznałam i z czasem będę miała okazję zdanie zmienić - nie zamykam się na taką ewentualność.
Wracając do nasion goji... Uprzedzam, że artykuł, o którym wyżej mowa jest dość obrazowy - autor/ka nie stroni od kwiecistego i soczystego języka, ale kto dobrnie do końca pewnie przyzna w pewnym sensie rację. Bo któż z nas nie uległ modzie na zdrowe odżywianie i bycie eko oraz bio, nie zastanawiając się nad ceną jaką trzeba za to płacić? Któż z nas nie próbował różnych specyfików mających zapewnić nam zdrowie i młody wygląd? Ja się przyznaję do pewnej fascynacji w tym temacie. Podążając jednak za internetowymi wpisami natrafić można na wiele informacji z remedium na długie i zdrowe życie. Tylko je spożywać, wdychać, smarować... i co tam jeszcze, a długowieczność bez chorób mamy zagwarantowaną.
Zauważyłam tylko jedno, że w całej tej masie informacji nikt nie mówi o tym, że Bóg nie obiecał nam, że w ten sposób osiągniemy wieczność. Przez wiele lat odkąd czytam Biblię, nic na ten temat nie spotkałam. Z tego co wiem i w co wierzę, jest inny sposób... WIARA.
A co do zdrowego żywienia i stylu życia powoli dochodzę do wniosku, że najważniejszy jest umiar i zdrowy rozsądek ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz