środa, 18 lutego 2015

Wspomnienie z Portofino i San Frutuoso

Powoli przymierzamy się do wakacji. Przeglądamy razem stare zdjęcia, przypominając sobie krótkie chwile w ulubionych Włoszech. Gdyby ktoś zadał mi pytanie, który kraj lubię zwiedzać, odpowiedziałabym na nie, że Włochy. Owszem Lazurowe Wybrzeże we Francji zrobiło na mnie duże wrażenie. Uwielbiam Niemcy z ich uporządkowaniem. Zimny Bałtyk w szwedzkiej Karslkronie też mnie pociąga. Nie mogę doczekać się, kiedy pojedziemy do obiecanej mi przez mojego męża Hiszpanii. Chciałabym zwiedzić Portugalię i Szkocję! 
Jednak, gdy mam wybierać, to wiem, że chcę do Włoch! Jak magnez przyciągają mnie... Uśmiechnięci ludzie, mówiący na ulicy małej mieściny buongiorno, niepowtarzalna w smaku pizza zamawiana w lokalnej pizzeria (jeszcze tylko mój mąż robi równie pyszną;)... włoska fantazja i smak:)


Tym razem, oglądając zdjęcia, zatrzymałam się na Portofino... może w kontraście do zaśnieżonego i zimnego dnia u nas... owszem pięknego dzięki padającemu białemu puchowi, ale mimo to pragnę słońca.

Spróbuję zatem podsumować nasz krótki wypad w tamte strony. Postaram się również nie przesadzić z ilością fotografii. Swoją drogą pracuję nad tym, by kupić aparat - może się uda ;).

Jest długie lato w Portofino jak śpiewała Sława Przybylska i Magda Umer [tutaj. I rację miały w piosence, że Portofino skąpane jest we mgle.. sami możecie dojrzeć to na fotografiach poniżej. Ale, gdy słońce się przedarło przez chmury Portofino ukazało się w pełni swojej krasy. Miasteczko położone w Ligurii jest jednym z bardziej malowniczych nad morzem śródziemnym. Małe, liczące niewiele bo ponad 500 mieszkańców, założone przez Rzymian miasto rybackie, stało się obecnie miejscem pełnym luksusu, do którego zjeżdżają bogaci i sławni ludzie z całego świata. Do portu prowadzi mały plac wokół którego rozmieszczono drogie kafejki i restauracje z wysmakowanymi potrawami. Nęcą również bogato zaopatrzone butiki ze swoją ekskluzywną ofertą, przygotowaną pod bogatych turystów. W porcie cumują olbrzymie jachty (w dużej mierze należące do Rosjan) z ochroną broniącą dostępu. 







Tuż obok Piazetty znajduje się kościół San Giorgio. Prowadzą do niego piękne schody, a samo jego wnętrze jest bogato zdobione. 


Nad Portofino warto przejść się bezpłatnymi ścieżkami po Parco Naturale di Monte di Portofino. Na samej Monte di Portofino znajduję się śliczny pałacyk, aczkolwiek do niego wstęp jest płatny.  Z samej góry (ok. 600 m n.p.m.) oglądać można panoramę Portofino i zatoczki, którą otacza wzniesienie porośnięte bujną roślinnością, w czerwcu mieniącą się rozmaitymi kolorami kwitnących kwiatów.





Będąc w Portofino warto poświęcić czas i popłynąć promem do przepięknej zatoczki,  której znajduje się opactwo San Frutuoso. 



Można tam dojść również ścieżkami wzdłuż półwyspu, ale to raczej opcja dla tych, co podróżują bez małych dzieci;). Sama podróż po lazurowej wodzie jest miłym przeżyciem, ale widok opactwa ukazujący się po wpłynięciu do zatoki jest nie do opisania. Biel i szarość budynków ubarwionych niewielkim akcentem niebieskich okien i leżaków, kamienista plaża skąpana w lazurowej wodzie. Cisza i spokój, zakłócany jedynie odgłosami przypływających stateczków. 



Coś pięknego. Warto zaznaczyć, że w zatoczce na głębokości 17 m. zatopiony jest wielki posąg Chrystusa z Głębin autorstwa Guida Galletiego, mający upamiętniać ofiary II wojny światowej. Jest to miejsce, do którego przybywają nurkowie, a raz do roku odbywa się tam uroczysta podmorska procesja składająca kwiaty. Cóż, nurkiem nie jestem, więc posągu nie zobaczyłam, ale polecam filmiki i zdjęcia zamieszczone w internecie o Cristo degli Abissi [np.]. 

Kończąc tego posta i przeglądając fotki, stwierdzam, że chętnie pojadę tam jeszcze raz i nie szkodzi, że będę musiała poprzestać raczej na samej kawie ;)


Ps. korzystałam ze wzmianek zamieszczonych na stronach:










































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz