poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Ratatouille - wersja z sosem pomidorowym

Pierwszy raz spróbowałam ugotować ratatouille po lekturze książki Mireille Gauliano pt. Francuzki nie tyją. Muszę przyznać, że danie to zawładnęło nami na długo przed tym, zanim obejrzeliśmy film o przesympatycznym szczurku, który po mistrzowsku tytułową potrawę przyrządzał - aż ślinka cieknie za każdym razem od samego patrzenia ;)
Na szczęście, właśnie nadszedł sezon, gdy moim zdaniem, można ugotować najlepsze ratatuj, bo warzywa są świeże i wreszcie dostępne na ryneczku. Choć jak sobie pomyślę, jak musi ratatouille smakować z warzywami zebranymi pod francuskim słońcem i przygotowane przez mistrzów kulinarnej tradycji - mam tu na myśli osoby gotujące wg rodzinnych przepisów, przekazywanych tradycyjnie przez babki swoim córkom itd.
Dziś w towarzystwie najmłodszej córki wyruszyłam na zakupy, o czym wspominałam już w poprzednim poście. Wróciłam z dojrzałymi pomidorami, cukiniami i paprykami. W sam raz na pyszne ratatuj pachnące latem na wsi :)

Przygotowując ratatouille staram się trzymać wskazówek zamieszczonych przez Mireille Gauliano właśnie. Wychodzę z założenia, że skoro jest Francuzką, to z pewnością wie jak to danie przyrządzić. W garnku układam warzywa jedno na drugim i długo duszę na wolnym ogniu (muszę kiedyś upiec je w piekarniku - wydaję mi się, że takie będzie jeszcze smaczniejsze). Oczywiście ratatuj podobnie jak maminy bigos - najlepiej smakuje, odgrzewane po kilku dniach, gdy nakładasz sobie na talerz ostatnią łyżkę. 

Gotując tę potrawę nie należy również żałować czosnku, który rozgniatam odpowiednio wcześnie w łupince, dzięki czemu łatwiej ona schodzi i tak zmiażdżony czosnek zostawiam na kilka minut, by trochę poleżał. Metody tej nauczyłam się od poznanej na studiach Chinki (jedno porządne machnięcie tasakiem pozwalało jej nie bawić się w krojenie czosnku). Po lekturze książki  Kuchnia przeciwrakowa autorstwa Richarda Beliveau i Denisa Gingras, tak rozgnieciony czosnek zostawiam na  trochę, pozwalając w ten sposób uaktywnić się dobroczynnym aktywnym cząsteczkom mającym zdrowotny wpływ na nasz organizm. Wg autorów substancje te mają właściwości powstrzymania wzrostu komórek rakowych. Oto dlaczego warto miażdżyć czosnek: powoduje bowiem istotne modyfikacje w składzie chemicznym tego warzywa: obficie występujący w nim związek allina pod wpływem enzymu zwanego allinazą ulega przetworzeniu w allicynę, bardzo niestabilny związek, który z kolei przekształca się w trzydzieści innych substancji. Te nowo powstałe cząsteczki są nie tylko silnie aromatyczne, ale - co znacznie ważniejsze - wykazują niezwykłą aktywność przeciwrakową. Cudowne dla mnie jest to, że Bóg tak stworzył świat, że wiele dobroczynnych substancji, znajdujemy po prostu w różnych składnikach naszej codziennej diety!

No dobrze, a teraz do dzieła, by ugotować ratatouille potrzebne Wam będą następujące składniki:.

Składniki:

- 2 cukinie
- 1 cebula
- 3 pomidory
- 2 papryki
- minimum 2 ząbki czosnku (pamiętajcie, że im więcej go dacie tym ratatouille jest bardziej aromatyczne)
- sos pomidorowy
- oliwa (oczywiście dobrej jakości)
- przyprawy - najlepiej pasuje jeśli macie świeży rozmaryn lub tymianek (ja w tej wersji wrzuciłam kilka listków natki pietruszki, selera i natki marchwi - ostatnio w  necie znalazłam ciekawe informacje o niej, więc postanowiłam tym razem wypróbować ją w tej potrawie)

Przygotowanie:

Wszystkie składniki uprzednio myję, a następnie kroję. Tym razem miałam ochotę pokroić je na talarki. Możecie kostkę lub jak wolicie.
Do dużego garnka wlewam oliwę (do tego dania sprawdza się u mnie moja głęboka patelnia przypominająca nieco wok), wrzucam pokrojoną cebulę i nieco ją duszę. Następnie po kolei wykładam kolejne warzywa. Kładę rozgnieciony czosnek i zalewam sosem pomidorowym. Duszę ok. 2 godzin na wolnym ogniu. 
Ratatouille podaję z grzankami serowymi lub pysznym chlebem na zakwasie z samym masłem. Doskonale sprawdza się jako dodatek do makaronu lub kaszy, a także do wypełnienia tortilli (czemu nie;)?). Spróbujcie jak wolicie. I pamiętajcie, że smakuje najlepiej po kilku odgrzaniach, gdy wszystkie smaki idealnie się z sobą przegryzą.





I jeszcze jedna uwaga dla tych, którzy posiadają w domu małe dzieci. Proponuję byście tę potrawę (inne też) gotowali razem z Waszymi pociechami. Pozwólcie im wrzucać pokrojone warzywa do miseczki i nie zdziwcie się, gdy maluchy będą próbowały zjeść niemal każdy kawałek :) Nie zabraniajcie im, bo może w ten sposób wyrosną Wam w domu mali smakosze. Póki co jest to metoda sprawdzona na naszej dwójce:) Polecam!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz