piątek, 7 lutego 2014

Pieczeń rzymska

Kochanie, zrobisz pieczeń  rzymską do kanapek w tym tygodniu?
Cóż miałam począć, jak tak ładnie proszą :) upiekłam, a jakże.
 

Ostatnimi czasy pieczeń rzymska nie przestaje gościć na naszym stole, a wszystko zaczęło się podczas Świąt Bożego Narodzenia, gdy moja Mama ją przygotowała. Zasmakowała naszej całej ferajnie - o dziwota, dziewczynki babciną pieczeń wcinały z apetytem, natomiast moją już mniej. Zdaję sobie sprawę, że po prostu co do babcinych dań nie mam czasem startu ;) ale przynajmniej małżonek bywa bardzo kontent :) Od jakiegoś czasu planowałam wrócić do przygotowywania mięsa i past do kanapek, zamiast kupować gotowe wędliny, przyznaję więc, że klops jest miłą i smaczną odmianą. 
Wczoraj zabrałam się zatem do dzieła i upiekłam dosłownie dwie pieczenie na jednym ogniu ;) 
Tym razem postanowiłam trochę powariować na temat i dodałam do jednej pieczeni marchewkę, czerwoną paprykę i zieloną soczewicę. Spodobał mi się ten wariant, ze względu na swoje wesołe barwy. W smaku też jest niczego sobie. Drugi wariant - już bardziej tradycyjnie nadziewany ugotowanym jajkiem.

A poniżej podaję przepis, wg którego od lat moja mama przygotowuje pieczeń rzymską.
 
Składniki:
 
600 g mięsa mielonego
1 jajko
1 bułka
1 cebula
sól, pieprz i inne przyprawy wg uznania
2 jajka ugotowane na twardo

Sos:
0,5 szklanki śmietany
2 łyżki mąki


Cebulę kroję w kostkę, przy czym czasem dodaję jeszcze ząbek lub dwa czosnku, mieszam z mięsem mielonym, namoczoną wcześniej bułką (zdarza mi się, że zastępuję ją bułką tartą, bo często zapominam wcześniej ją namoczyć ;) i przyprawami (opcjonalnie daję kurkumę, tymianek, natkę pietruszki, majeranek - zależy od dnia i humoru;). Wymieszaną masę przekładam do korytka, do środka wkładam (choć nie za każdym razem ;) ugotowane jajka.
Piekę w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez 50 min., następnie polewam mięso sosem i piekę jeszcze jakieś 45 min..
Jeśli zaś chodzi o zmodyfikowaną pieczeń, dodałam mniejszą ilość mięsa, jedną ugotowaną marchewkę, pół papryki i ok. pół szklanki ugotowanej soczewicy. Przy czym, nie chcąc sprowokować problemów brzusznych zwłaszcza u najmłodszej córki, z papryki zdjęłam skórkę, która jest ciężkostrawna.

I jeszcze jedno - nie wiem jak Wam, ale mi pieczeń rzymska przypomina czasy dzieciństwa  spędzanego w domu sylwestra. Wiele razy gościła na rodzinnym stole podczas imprez sylwestrowych organizowanych przez rodziców. Oczywiście zawsze w towarzystwie sosu tatarskiego z misternie pokrojonymi w drobną kosteczkę grzybkami i ogórkami :) Obecnie lubię ja w towarzystwie ćwikły z chrzanem.
Pieczeń rzymska w towarzystwie mojego chlebka na zakwasie

1 komentarz: