sobota, 19 października 2013

Małe cuda każdego dnia



W minionym tygodniu wracając samochodem widzieliśmy niesamowite zjawisko na niebie. Chmara małych ptaków - nie potrafię powiedzieć jakich (przydałaby się wiedza mojego młodszego bratanka:) - kołowała po niebie, to zbliżając się, to oddalając od siebie, tworząc na naszych oczach "przecudowny" spektakl (określenie naszej córki). Zewsząd zlatywały się kolejne ptaki dołączając do głównego stada. Robiły duże koło, by wreszcie podzielić się w mniejsze kółka, które następnie łączyły w ósemkę. Ich skrzydła mieniły się w blasku zachodzącego słońca. Próbuję opisać ten spektakl, choć brakuje mi słów i wiem, że nie jestem w stanie oddać całego piękna.
Piękno tego spektaklu polegało zwłaszcza na tym, że ptaki odgrywały swoje role nie na jakichś polach, rozlewiskach, czy też w innych miejscach, gdzie ptaki lubią się zlatywać. Najzwyczajniej w świecie latały nad blokami, gdzie zazwyczaj, gdy niebo jest niebieskie i spokojne, latają szybowce.

Przy tej okazji przypominają mi się nasze dwie wizyty w Narodowym Parku "Ujście Warty", którego tereny są jednym z największych "lotnisk" dla wielu rodzajów ptaków (występuje tam ponad 270 gatunków ptaków!) - w niektóre dni ląduje ich ponad 200 tys.
Za pierwszym razem wybraliśmy się, by odwiedzić Park zachęceni opowieściami, że można zobaczyć tam całe gromady ptaków. Ponieważ nie wiedzieliśmy, który szlak wybrać, zapytaliśmy się
pracownika Parku, którym szlakiem najlepiej podążyć. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że co jak co, ale wybraliśmy najgorszy miesiąc, w którym nic ciekawego się nie dzieje. To był sierpień. Ptaszki już po okresie godowym, spokojnie zaległy w swoich gniazdach, by wysiadywać jaja. Pan powiedział, że nawet w zimie można sobie więcej poobserwować, gdy jedne ptaki przylatują, a inne odlatują. Najlepiej wybrać się w marcu i w kwietniki, gdy trwa pora godowa. Feeria barw i śpiewów!!! Jeszcze o tej porze nie dotarliśmy tam, ale byliśmy jeszcze raz w maju i ... Fakt, więcej się działo. Ptaków sporo, odlatujących i przylatujących. Było co oglądać. Co prawda, pięknie wyglądał po tej eskapadzie samochód - cały przód oblepiony małymi muszkami :) lamp nie było wcale widać.

Nasze doświadczenia z ptakami są faktycznie słabe. Przypomina mi się niedawna wizyta z dziewczynkami w warszawskim Ogrodzie Zoologicznym. Wybrałyśmy się tam, by uczestniczyć w otwarciu Ptasiego Azylu. Starsza córka miała przebrać się za ptaka. Kilka dni zajęło mi przygotowanie stroju papugi. I co?... Tak, cóż spoźniłyśmy się... Strój wykorzystamy może przy innej okazji. Dziś padło pytanie, kiedy znowu będą otwierać Ptasi Azyl? ;)


Ale widok z tego tygodnia wynagrodził wiele :) takie rzeczy owszem zdarzają się, ale ja traktuję je jak taki mały cud... Uśmiech od Boga :)



 
Zdjęcia zrobione gdzieś po drodze  na małym pokazie dzikich ptaków podczas przejażdżki po górach Langhe






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz