poniedziałek, 11 maja 2015

Sezon na szparagi rozpoczęty!



Wyczekiwany sezon na szparagi rozpoczęty!

Gdy nadchodzi wiosna, każdemu z nas cieknie ślinka na samą myśl o zbliżającej się uczcie dla podniebienia. Pojawiają się oczekiwane nowalijki - fakt, że na nie trzeba uważać, ale kto z nas z przyjemnością nie sięga po rzodkiewki, szczypiorek, ogórek, czy pomidory. Zgadza się, nie są tak pyszne jak w pełni sezonu, ale cieszymy się na jego przedsmak:)
W dzieciństwie z oczekiwaniem obserwowałam wyrastające z ziemi rzodkiewki, by wreszcie móc za pozwoleniem babci wyrwać jedną, wytrzeć ją o spodnie i spałaszować, a mama robiła mi do szkoły kanapki z sałatą i gotowanym jajkiem posypanym świeżym szczypiorkiem zerwanym prosto z babcinego ogródka. A młode marchewki i botwinka, i ogórek, i oczywiście placek z rabarbarem!


Zauważyłam, że obecnie moje córki, jak i inne dzieci, nauczone tego, że wszystko dostępne jest w sklepie - pomidory, ogórki i szczypiorek wszak można kupić o każdej porze roku, nie wyczekują tak bardzo wiosennych nowalijek. Chyba tak naprawdę nie wiedzą co to jest, pomimo tego, że ogranicza się im takie przysmaki w ciągu roku. Jednak nie jest to dla nich tak ważne, jak dla nas kiedyś.

Wiosną czekam na szparagi. W domu jadło się je na potęgę w sezonie i jakże się zdziwiłam poznając mego męża, a potem wyprowadzając się do innego miasta, że są tak mało znane i przede wszystkim ciężko je kupić. Po kilku latach mieszkania w Warszawie, zmieniło się już co nieco w tym temacie. Szparagi stały się modne. Polecane przez celebrytów i znanych kucharzy. Ich ceny z roku na rok windowane są w górę. Niestety jakość zostawia sporo do życzenia. Bo nie ma jak świeże szparagi kupowane prosto od lokalnego hodowcy, w porę zebrane z pola. Póki co, żywię nadzieję, że następny szparagowy sezon będzie lepszy.
Tym razem skusiłam się, by kupić szparagi na pobliskim targowisku. Choć były małe, nam smakowały. Tylko córki nie chciały spróbować. Więcej dla nas ;)


Jedne z pyszniejszych potraw ze szparagów miałam okazję spożyć podczas krótkiego pobytu w Kyritz - w małym miasteczku położonym w Brandenburgii w powiecie Ostprignitz-Ruppin. Podana zupa krem ze szparagów nie miała sobie równych, a szparagi podane do drugiego dania - palce lizać. Idealnie ugotowane, słodkie, pachnące, pyszne! Zachęcam Was do zwiedzania Niemiec i próbowania ich lokalnych specjałów. Ich kuchnia jest niedoceniona, jak i kraj mało znany, ale naprawdę warty obejrzenia.

Przy okazji polecam tym, którzy nie jeszcze nie próbowali - skosztujcie szparag! I nie zniechęcajcie się, gdy traficie na gorzkie. To nie jest normalny smak szparagów. Próbujcie dalej, by wreszcie trafić na dobrą hodowlę. Wówczas nie rozczarujecie się. Pamiętajcie tylko, by zwracać uwagę czy są świeże. Powinny być jędrne, nie napite wodą, a główki zwarte i pozamykane. Nie wybierajcie zbyt grubych i zbyt cienkich. Białych szparagów pamiętajcie, by nie oszczędzać ich w obieraniu, wówczas pozbawicie ich nieprzyjemnego łyka. A, i jeszcze jedno - wcale nie gotuję ich w specjalnym garnku na stojąco (po co kolejny garnek ma zajmować miejsce w kuchni). Wrzucam po prostu do wrzącej wody i gotuję ok. 8 min. - sposób polecony przez hodowcę. Wówczas wychodzą al dente, czyli w sam raz twarde i łatwe do pokrojenia. Wodę możecie lekko osolić i ocukrzyć. To wydobędzie głębię ich smaku. A jeśli nie chcecie się męczyć z obieraniem, zdecydujcie się na zielone. 
A ponieważ sezon trwa krótko i są dość drogie, to nie musicie eksperymentować z wymyślnymi szparagowymi potrawami. Zdecydujcie się na proste podanie z masłem, bułką tartą, ew. sosem holenderskim. Nie pożałujecie. Szparagi odwdźwięczą Wam się niepowtarzalną ucztą.

A Ci z Was, którzy już znacie ten smak - jakie szparagi wolicie? Białe czy zielone? 




1 komentarz: