Uwielbiam spędzać wakacje nad naszym Bałtykiem - nad jego piaszczystych, aczkolwiek zimnych plażach w okolicach Kołobrzegu, chętnie odwiedzam Trójmiasto z jego wielkomiejskim stylem i nie mogę się doczekać, by znów po raz kolejny pojechać do Świnoujścia, tak mało tutaj cenionego...
Zakochałam się w Morzu Śródziemnym - w kamienistych plażach Spotorno, w piaszczystych lecz płytkich plażach San Remo czy też urokliwych z pięknych widokiem na miasto w Menton i mieniących się drobinkami muszelek plażach Cannes...
Z rozrzewnieniem wspominam przeźroczyste plaże w okolicach Karlskrony i skok z przyjaciółką z łódki we wrześniu do lodowatej wody w zacisznej zatoczce... ehhh.
Z rozrzewnieniem wspominam przeźroczyste plaże w okolicach Karlskrony i skok z przyjaciółką z łódki we wrześniu do lodowatej wody w zacisznej zatoczce... ehhh.
Ale nic nie równa się pływaniu w jeziorze...
Pamiętam jak kilkanaście lat temu byłam ze znajomymi ze studiów na Exkursion na Mazurach. W przerwach miedzy jednym wykładem a drugim robiliśmy postoje nad jeziorami, by odpocząć nieco od intensywnego zwiedzania i ochłodzić się trochę.
Pamiętam jak kilkanaście lat temu byłam ze znajomymi ze studiów na Exkursion na Mazurach. W przerwach miedzy jednym wykładem a drugim robiliśmy postoje nad jeziorami, by odpocząć nieco od intensywnego zwiedzania i ochłodzić się trochę.
W mojej rodzinnej miejscowości wypożyczaliśmy z przyjaciółmi kajaki, którymi wypływaliśmy na środek jeziora, by wskoczyć do wody i popływać z dala od plażowego tłumu. Ile śmiechu serwowaliśmy sobie nie mogąc wgramolić się z powrotem do kajaku i lądując z powrotem w wodzie.
Albo ta wesoła przygoda, która przydarzyła mi się nad jednym z kaszubskich jezior, gdy jakiś nowofundland postanowił na siłę mnie ratować, bo dla niego człowiek w wodzie znaczył, że musi go ratować. Na szczęście udało uniknąć mi podrapanych pleców przez uczynnego psa - ratownika ;)
I jeszcze dzikie jezioro położone w lesie niedaleko starego rodzinnego mieszkania mojego męża, na które chodziliśmy razem, by trochę w ciszy popływać.
I jeszcze dzikie jezioro położone w lesie niedaleko starego rodzinnego mieszkania mojego męża, na które chodziliśmy razem, by trochę w ciszy popływać.
Wspominając mój ideał wakacji, cieszę się na myśl, że właśnie takie nadchodzą... I to właśnie w naszych ukochanych rejonach, gdzie jeziora nie są oblegane przez turystów, zachęcają czystą wodą i jest ich tak wiele, że codziennie można kąpać się w innym!
W związku z powyższym wybaczcie, że odezwę się do Was po trochę dłuższym czasie... Zamierzam rozkoszować się tym, czego najbardziej mi w mieście brakuje, czyli spokojem, ciszą i JEZIORAMI!