Dochodzę do wniosku, że co jak co, ale być asertywną nie umiem.
Mąż docenił i za jego namową muszę ruszyć na łowy po następne pęczki, by zrobić zapas domowego pesto. Zastanawiam się tylko w jakiej formie je przechować? Czy pasteryzacja jest dobrym pomysłem? Muszę sprawdzić.
Dziś natomiast kupując włoszczyznę na zupę i pomidory, już nasze krajowe... co prawda jeszcze nie gruntowe (należą do moich ulubionych, ale na nie trzeba jeszcze trochę poczekać)... wróciłam do domu z truskawkami, w sam raz dobrymi na dżem. Pachniały tak niesamowicie ciepło i słodko, roztaczając wokół aromat słońca, że nie mogłam się oprzeć. Do tego starszy pan był tak przekonujący. Kupiłam więc... Co prawda nie planowałam póki co robić zbyt wielu przetworów - nie bardzo mam czas, a do tego w nadchodzących miesiącach czeka nas przeprowadzka do naszego własnego M... więc zastanawiałam się, czy w tym roku w ogóle tematu nie odpuścić. Odpowiedź już mam - truskawki już umyte, gotują się w garnku, bo nierozważna bym była, gdyby się zmarnowały, a więc do roboty... bo dżem czeka! A w domu roznosi się już słodka woń truskawek skąpanych słońcem.
Co do asertywności - cóż, przyjdzie mi pewnie z czasem kiedyś trochę nad nią popracować.. kto wie, może się uda? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz